środa, 6 listopada 2013

Pomarańczowy, lipowy listek

29 września 2013r. Wtorek
Wiatr powiewał dziś wyjątkowo mocno. Jednak ja trzymałem się kurczowo i jak na złość nie chciałem spaść. Słońce świeciło niemiłosiernie! Jak nie jesienią! Z samego rana krople rosy spłynęły po mnie, myjąc mnie.
Dziś obudziłem się, nie dowierzając własnym oczom! Zostałem sam! Wichura ogołociła już całe drzewo! Czasem zastanawiam się, czy ja jestem jakiś inny, silniejszy! Nie chcę spaść! Jednak wszyscy już spadli, a ja nie. Choć mama mówiła, że jak się spadnie, zaczyna się przygoda, niesamowita i ciekawa. Wolę o tym nie myśleć! W powietrzu unosił się dziś piękny zapach! Mokrych liści schnących na słońcu...
To był ciekawy dzień, naprawdę piękny i słoneczny!

30 września 2013r. Środa
Dzień był okropny! Wiatr, deszcz, burza. Chmury zasłoniły słońce, nagle zrobiło się ciemno. Zmokłem i czułem, że to nie skończy się dobrze. Stałem się cięższy, wiatr powiał. Wtedy spadłem. Bardzo bałem się tego momentu, ale...

1 października 2013r. Czwartek
...ale nie było czego! Nie wierzę! Mama miała rację! To naprawdę świetne uczucie i wyśmienita zabawa! Odniosłem wrażenie, jakby wiatr ze mną tańczył i to on prowadził. To była sama przyjemność! Szkoda, że spada się tylko raz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz